Indianie Dakota

Jest to grupa plemion, która przed kolonizacją Ameryki zamieszkiwała obszar Wielkich Równin. Obecnie Dakoci zamieszkują Dakotę Północną i Południową. 

Nazwa grupy plemion oznacza "przyjaciół", "sprzymierzeńców" lub po prostu "ludzi". 

Grupa ta dzieli się na następujące plemiona: Mdewakantonwan (Mdewkanton), Sisitonwan (Sisseton), Wahpekute, Wahpetonwan (Wahpeton), Ihanktonwan (Yankton), Ihanktonwana (Yanktonai), Oglala, Sihasapa (Blackfoot Sioux - Czarne stopy), Sichangu (Brule), Hunkpapa, Miniconjou, Itazipacola (Bez Łuków) oraz Oohenonpa (Dwa Kotły).

Okej, starczy tych szczegółowych informacji. To tak, żebyście się odnaleźli w temacie. Teraz przejdźmy do znacznie ciekawszej części, czyli kim oni w sumie byli? Jakimi ludźmi? W co wierzyli? Co uważali za słuszne?

Poniżej zamieszczam jedną z opowieści Dakotów:

Gdy pewnego razu głód zapanował wśród Indian, szaman polecił myśliwym, żeby zaczęli robić strzały do łuków. Robili je przez całe cztery dni. W tym czasie szaman pociął wielką skórę bizona na wiele kawałków, które następnie rozsiał po szerokiej prerii. Ze skrawków bizoniej skóry w ciągu czterech dni wyrosło ogromne stado bizonów. Myśliwi upolowali tyle bizonów ile tylko potrzebowali i w ten sposób zażegnali widmo głodu​.
Co możemy z tego wywnioskować? 
Głód był znanym im zjawiskiem.
Szaman był bardzo poważaną i utalentowaną osobą, która była nawet zdolna do robienia cudów, czyli miała kontakt z Bogiem/bogami,
Myślistwo było główną formą zdobywania pożywienia, a polowano za pomocą łuków na stada bizonów.
Zamieszkiwali rozległe prerie.
Nawet jeśli nie wierzymy w opisany cud, opowieść dostarcza nam wiele faktów na temat życia Dakotów.

Teraz, kiedy mamy już przed oczami pewien obraz Dakotów, łatwiej zrozumiemy mądrości, które sobie przekazywali. Oto kilka z nich:

"Kobieta nie będzie szła przed mężczyzną"

"Kiedy odkryjesz, że jedziesz na martwym koniu, najlepszą strategią jest zejście z niego"
Kiedy widzisz, że coś co robisz nie ma sensu, do niczego nie prowadzi, przestań to robić.

"Przyjaźń jest najcięższym sprawdzianem charakteru"
W przyjaźni nie możemy nic udawać. To, co jesteśmy w stanie dać przyjacielowi lub dla niego zrobić pokazuje nam jakimi jesteśmy ludźmi.

Jakie cechy kultywowali i nadal kultywują Dakoci?

Mówią tylko, kiedy to naprawdę konieczne, kiedy mają coś ważnego do powiedzenia.
Przyjaciel jest bratem, dla którego w razie potrzeby można oddać życie.
Miłość sprawiająca, że każdy czuje się częścią wspólnoty i jest gotów zrobić dla niej wszystko, co w jego mocy.
Za wszystko powinniśmy być wdzięczni.
Hojność, ponieważ wszyscy tworzymy jedno. Przywiązanie do dóbr materialnych przynosi jedynie smutek i ograniczenia. (Ktoś kiedyś powiedział, że to nie my mamy rzeczy, ale to rzeczy mają nas. Im więcej mamy rzeczy, tym bardziej musimy ich pilnować. Nie możemy sobie, ot tak, wstać i ruszyć w drogę, czyli w sumie wolny człowiek to ten, który nie ma nic, bo nic go "nie przywiązuje" do miejsca, w którym jest.)
Hart ducha to umiejętność samokontroli, a najodważniejszy jest ten, który zmaga się z ryzykiem dzięki inteligencji i zachowaniu zimnej krwi.
Czystość dowodem siły charakteru i samokontroli. Nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. 

Co mówią Dakoci o sobie samych i o kolonizatorach?

"Zawsze, kiedy czerwony myśliwy zauważył na swej drodze coś zachwycającego i pięknego, oddawał chwilę modląc się w ciszy. Dla niego nie jest konieczne modlić się raz na siedem dni, ale niego każdy dzień jest świętym"
Ohyesa

"Nie sprzedaje się ziemii, po której chodzą ludzie"
Szalony Koń

"Obiecali nam oni wiele rzeczy, więcej niż mogę spamiętać. Lecz słowa dotrzymali tylko raz. Zapowiedzieli, że zabiorą nam ziemię i zrobili to."
Czerwona Chmura


Tutaj artykuł o powstaniu Dakotów w Minnesocie. Nie jest to typowy artykuł historyczny, ale ciekawa opowieść, więc zachęcam do przeczytania, bo dzięki temu bardziej przybliżycie sobie cechy Dakotów.

A tu bardzo rozbudowany artykuł o historii i życiu codziennym, jeśli chcecie poznać wiele szczegółowych faktów.

Na koniec mit o stworzeniu bizona:

Kobieta Biała Bizonica

Pewnego lata, bardzo dawno temu, tak dawno, że nikt nie wie, kiedy się to wszystko zdarzyło, Oceti-Shakowin, siedem świętych ognisk Lakota Oyáte (zgromadzenia ludu Lakota), zapłonęło jednocześnie, a Indianie rozłożyli obozowisko. Słońce promieniało jasnością, jednak na ludzi padł smutek, bowiem nigdzie nie było zwierzyny łownej. Ludzie głodowali. Każdego dnia wysyłano tropicieli, lecz ci wciąż wracali z pustymi rękami. Wśród zgromadzonych Indian byli także Itazipcho – Bez Łuków, których wodzem był Stojący Pusty Róg. Pewnego dnia wódz wysłał dwóch spośród swoich ludzi na polowanie. Mężczyźni poszli piechotą, bowiem w owym czasie Siuksowie nie znali jeszcze koni. Długo wędrowali, ale niczego nie upolowali. W pewnej chwili znaleźli się u stóp góry. Postanowili wspiąć się na jej szczyt, aby stamtąd popatrzyć na całą okolicę. Gdy byli w połowie drogi, dostrzegli, że z oddali zbliża się ku nim jakaś dziwna istota. Była jeszcze zbyt daleko, by mogli rozpoznać jej kształty. W miarę jednak jak się zbliżała, zauważyli, że postać jakby płynie ku nim, unosząc się lekko w powietrzu. Po tym poznali, że jest ona wakan – święta. Z wszystkich sił wytężali wzrok i mrużyli oczy, by w końcu rozpoznać ludzką postać. Gdy po chwili zbliżyła się wystarczająco blisko, ujrzeli przepiękną, młodą kobietę. Była piękniejsza od wszystkich kobiet, jakie widzieli w życiu. Na policzkach namalowane miała dwie czerwone kropki. Ubrana była w przecudnej roboty szaty z białej koziej skóry, która w promieniach słońca lśniła jasnym blaskiem. Cały jej strój, mieniący się wspaniałymi kolorami, misternie ozdabiały igły jeżozwierza. Wędrowcy byli pewni, że żadna ziemska kobieta nie zdołałaby czegoś podobnego wykonać. Oto mieli przed sobą wakan Ptesan-Wi, czyli Kobietę Białą Bizonicę. W jednej ręce trzymała spore zawiniątko, w drugiej wachlarz z liści szałwi. Jej kruczoczarne włosy luźno spadały na plecy, jedynie z lewej strony wymykał się mały kosmyk spięty kawałkiem bizoniego futerka. Jej oczy błyszczały ciemnym blaskiem i ukrytą mocą. Mężczyźni patrzyli na nią z otwartymi ustami. Jeden stał niczym skamieniały z przerażenia, ale drugi – pragnąc zaznać jej ciała, wyciągnął rękę, próbując jej dotknąć. Ale kobieta była lila wakan, była świętością świętych, należało traktować ją z szacunkiem i czcią. Natychmiast błyskawica przecięła niebo i uderzyła w wyciągniętą rękę mężczyzny, zamieniając go w garść popiołu. W miejscu, gdzie stał, pozostał jedynie niewielki stosik dymiących, zwęglonych kości. Inni powiadają, że mężczyzna ów został nagle pochłonięty przez chmurę pełną węży, które zjadły go, tak jak żądza pożera człowieka. Jedyne co po nim zostało, to lśniący bielą szkielet. Do drugiego zaś mężczyzny, który zachował się godnie, Kobieta Biała Bizonica odezwała się w te słowa: – Przynoszę wam dobre rzeczy. Przynoszę waszemu ludowi świętość. Przynoszę wam przesłanie z Krainy Bizonów. Wracaj do obozowiska i powiedz ludziom, aby przygotowali się na moje przybycie. Powiedz wodzowi, aby zbudował szałas z dwudziestu czterech kijów, taki jak dla szamana. Niech będzie uświęcony na moje przybycie. Młody myśliwy powrócił do obozu i przekazał wodzowi oraz wszystkim współplemieńcom to, co usłyszał od świętej kobiety. Wódz przywołał eyapaha – posłańca-obwoływacza i nakazał mu biec przez całe obozowisko i krzyczeć: „Nadchodzi święta osoba! Święta kobieta przybywa! Przygotujcie się na jej przyjęcie!”. Ludzie ustawili więc wielkie tipi, takie jakie buduje się dla szamana i z niecierpliwością oczekiwali gościa. Po czterech dniach zobaczyli zbliżającą się Kobietę Białą Bizonicę. W dłoniach niosła spory tobołek, a jej piękne białe szaty błyszczały z oddali. Wódz, Stojący Pusty Róg powitał ją i zaprosił do przygotowanego dla niej tipi. Kobieta weszła i okrążyła tipi zgodnie z ruchem słońca. Wódz zaś powiedział: – Siostro, wdzięczni jesteśmy, że przybyłaś, aby nas pouczyć. Kobieta poprosiła o przygotowanie kilku rzeczy. Rozkazała, by w środku tipi wzniesiono owanka wakan, czyli święty ołtarz. Zrobiono go z czerwonej gliny, czaszki bizona i trójnogiego stolika, na którym miały spocząć święte przedmioty, przyniesione przez kobietę. Kiedy wszystko było gotowe, na gładkiej płycie ołtarza Kobieta Biała Bizonica palcem wyrysowała święty wzór. Pouczyła ludzi, w jaki sposób należy go wykonywać, a potem jeszcze raz okrążyła szałas zgodnie z ruchem słońca. Następnie zatrzymała się przed wodzem i rozwinęła swoje zawiniątko. Znajdowała się w nim chanunpa – święta fajka. Kobieta wyciągnęła ją i pokazała wszystkim zebranym. Prawą ręką uchwyciła cybuch, a lewą główkę fajki, tak jak robi się to do dziś. Wódz przemówił ponownie: – Siostro, cieszymy się z twojego przybycia, ale od jakiegoś już czasu nie mamy mięsa. Wszystko, czym możemy cię ugościć, to woda. Do skórzanego bukłaka z wodą wrzucono trochę słodkiej trawy i podano kobiecie. Od tej pory ludzie zawsze wrzucają do wody słodką trawę lub pióro orła i skrapiają nią nowo przybyłą osobę, który to zabieg ma ją oczyścić. Kobieta Biała Bizonica nauczyła ludzi palić fajkę. Nabiła ją chan-shasha – tytoniem z kory wierzby, a potem czterokrotnie okrążyła szałas zgodnie z ruchem Anpetu-Wi – Wielkiego Słońca. Miało to przedstawiać niekończący się cykl, święty okrąg, drogę życia. Potem włożyła do ogniska kawałek suchego bizoniego łajna i zapaliła nim fajkę. Był to peta-owihankeshni, czyli Nigdy Niegas‑ nący Płomień, który przechodził z pokolenia na pokolenie. Wyjaśniła ludziom, że dym z fajki jest żywym oddechem Tunkashila – Nieodgadnionego Praojca. Kobieta Biała Bizonica nauczyła ludzi, w jaki sposób mają się modlić i wznosić fajkę w niebo ku Wielkiemu Praojcu. Powiedziała, jak kierować fajkę w dół, ku Pramatce Ziemi – Uci i ku czterem stronom wszechświata. Pokazała im obrzędowe gesty, wyrecytowała słowa modlitwy. Zaśpiewała pieśń nabijania fajki. – Dzięki tej świętej fajce – powiedziała – będziecie żywą modlitwą. Ze stopami twardo stąpającymi po ziemi i dymem unoszącym się wysoko do nieba, staniecie się żywym pomostem pomiędzy świętością nieba i świętością ziemi. Wakan Tanka uśmiecha się do nas, gdyż teraz jesteśmy jednością: niebo i ziemia, wszystkie żywe istoty, te dwunożne, czworonożne i skrzydlate, drzewa i trawy, wreszcie ludzie – wszyscy dzięki tej fajce tworzą jedną wielką rodzinę. – Popatrzcie na główkę tej fajki – ciągnęła Kobieta Biała Bizonica – kamień, z którego jest wykonana, jest bizonem, ale również ciałem i krwią czerwonego człowieka. Bizon przedstawia cały wszechświat z jego czterema kierunkami. Zwierzę stoi na czterech nogach, gdyż stworzenie świata trwało cztery wieki. Wakan Tanka, ustanawiając świat, na zachodnich krańcach ziemi postawił bizona, aby ten zatrzymywał wody i nie dopuścił do potopu. Co roku bizon gubi jeden włos, a co cztery wieki odpada mu jedna noga. Wielki cykl życia zakończy się wówczas, gdy zwierzę straci sierść i wszystkie nogi. Wtedy wody zatopią całą ziemię. – Z kolei drewniany cybuch chanunpy jest tym wszystkim, co rośnie na ziemi. Podobnie jak kręgosłup łączy się z czaszką, tak cybuch połączony jest z główką fajki. Dwanaście piór przyczepionych do cybucha pochodzi od Wanblee Galeshka, Świętego Nakrapianego Orła, najmądrzejszego latającego stworzenia, posłańca Wielkiego Ducha. Wszyscy stanowicie jedno ze wszystkimi rzeczami wszechświata. Wszyscy razem wznosicie błagania do Tunkashila. Spójrzcie na główkę tej fajki. Wyrytych jest na niej siedem kręgów różnej wielkości. To siedem wielkich ceremonii, w czasie których będziecie palić tę świętą fajkę. Te kręgi są również Oceti-Shakowin – siedmioma świętymi ogniskami naszego ludu Lakota. Rzekłszy to, Kobieta Biała Bizonica zwróciła się do kobiet. Powiedziała im, że to właśnie praca ich rąk i owoce kobiecego łona utrzymują ludzi przy życiu. – Pochodzicie od Matki Ziemi i wasza praca jest tak samo ważna, jak praca wojowników – pouczyła je. – Również święta fajka jest tym, co łączy kobietę i mężczyznę. Do jej stworzenia potrzebny jest mężczyzna, który rzeźbi główkę wraz z cybuchem, i kobieta, która ozdabia ją barwionymi kolcami jeżozwierza. Kiedy mężczyzna poślubia kobietę, oboje trzymają fajkę. Przewiązując ich ręce czerwoną tkaniną, łączy się ich na całe życie. W przyniesionym świętym zawiniątku Kobieta Biała Bizonica miała jeszcze wiele cennych rzeczy dla swoich sióstr: kukurydzę, wasna – pemmikan i dziką rzepę. Nauczyła kobiety przygotowywać palenisko. Potem wypełniła sakwę ze skóry bizona zimną wodą, wrzuciła do niej rozgrzany do czerwoności kamień i powiedziała: – W taki sposób będziecie gotować mięso i kukurydzę. Kobieta Biała Bizonica pouczyła również dzieci. Powiedziała im, że to ojciec i matka, pomni własnego dzieciństwa, robią wszystko dla dobra swojego potomstwa, tak aby i ono mogło za jakiś czas wychowywać własne dzieci. Rzekła do nich: – Jesteście pokoleniem, które nadchodzi. I dlatego jesteście najcenniejsi. Pewnego dnia to właśnie wy będziecie palić tę fajkę i modlić się. Potem jeszcze raz przemówiła do wszystkich: – Ta fajka jest żywa. Jest żywą czerwoną istotą, która wskazuje wam wasze czerwone życie na czerwonej drodze. Już dzięki pierwszej ceremonii, podczas której będziecie używać tej świętej fajki, zatrzymacie duszę zmarłej osoby, by przez nią rozmawiać z Wakan Tanka, z Wielkim Nieodgadnionym Duchem. Dzień, w którym ktoś umiera, i dzień, w którym dusza zostaje uwolniona są zawsze święte. W taki dzień cztery kobiety zostaną uświęcone. One będą wybrankami, które zetną święte drzewo – can-wakan do Tańca Słońca. I powiedziała jeszcze ludowi Lakota, że ze względu na swą czystość, właśnie oni wybrani zostali przez Tunkashila na strażników świętej fajki – chanunpy. Oni też mają sprawować pieczę nad wszystkimi Indianami zamieszkującymi Kontynent Żółwia. Potem po raz ostatni przemówiła do wodza, Stojącego Pustego Rogu: – Pamiętaj, ta fajka jest najświętszą świętością. Okazuj jej cześć, a zaprowadzi cię aż do kresu drogi. We mnie są cztery wieki stworzenia. Ja jestem czterema wiekami. Będę przychodzić do was w każdym pokoleniu. Powrócę do was. Później święta kobieta odwróciła się i odeszła, powtarzając: – Toksha ake wacinyanktin ktelo – Powrócę do was. Ludzie patrzyli jak odchodzi tam, skąd przybyła. Jej postać wyraźnie odznaczała się na tle zachodzącego słońca. Nagle zatrzymała się i okręciła cztery razy. Za pierwszym razem zmieniła się w czarnego bizona, za drugim – w brązowego, za trzecim – w czerwonego, za czwartym ukazała się jako biała jałówka. A biały bizon jest najświętszą istotą na ziemi. Kobieta Biała Bizonica zniknęła za horyzontem, ale pewnego dnia powróci. Ledwo odeszła, nadciągnęły stada bizonów. Zwierzęta pozwalały się zabić, aby ludzie mogli żyć. Od tej pory dostarczały człowiekowi wszystkich niezbędnych rzeczy: mięsa na pożywienie, skór na ubrania i tipi oraz kości na różne narzędzia.

Jeśli chodzi o ich język to jest nim język lakota. Tutaj link do słownik polsko - lakota, który sama opracowuję. Stopniowo będą się w nim pojawiać nowe słowa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Można doprowadzić konia do wodopoju, ale nie można zmusić go do picia

Nowa Gwinea, czyli jedna wielka tajemnica

"Opowieści z Narnii: Książę Kaspian"